czwartek, 24 kwietnia 2014

Na chwilę do Amsterdamu.

Nie zawsze mamy czas i pieniądze na długie podróżowanie ale nic nie szkodzi, nawet te najmniejsze wypady potrafią przynieść wiele radości.

Od zawsze wiadomo, że wszystko co dzieje się spontanicznie daje sto razy więcej radości niż to co planowaliśmy z dużym wyprzedzeniem. Może i ciężko mówić tu o czymś bardzo spontanicznym ale o wyjeździe do Holandii dowiedziałem się dosłownie nie cały tydzień wcześniej. W związku z tym, że wyjazd był planowany na ostatnią chwilę nic nie było właściwie uzgodnione poza datą wyjazdu. Środa rano przed świętami Wielkanocnymi pakuję torbę i wskakuję do pociągu do Malborka. W Dzierzgoniu czeka na mnie Magda a Jacek jest jeszcze w pracy. Późnym popołudniem bo gdzieś około godziny 18 wsiadamy w samochód i wyjeżdżamy. Plan na resztę dnia to minąć granicę i znaleźć jakiś nocleg w okolicach Hannoveru (nie jedziemy bezpośrednio do Holandii ponieważ Jacek ma do załatwienia kilka spraw w Koloni i Marl). Niestety z różnych przyczyn podróż w Polsce mija strasznie wolno, co chwilę zatrzymujemy się nie wiedzieć po co na stacjach benzynowych i zajazdach, na dodatek Jacek który prowadzi jest bardzo zmęczony po pracy. Kilka red bulli i jedziemy dalej, dotrzymujemy Jackowi towarzystwa gdy ten siedzi za kółkiem. W okolice Hannoveru docieramy po pierwszej w nocy. Nie mamy zarezerwowanego żadnego motelu ani nie mamy internetu w telefonach by czegoś poszukać. Musimy nocować w samochodzie co w gruncie rzeczy nie jest aż takie złe mimo 3 osób w samochodzie. Wyposażeni w koce i poduszki szybko zasypiamy. Chwilę przed 5 rano budzimy się i jedziemy dalej, w samochodzie po całej nocy jest okropnie zimno więc zajeżdżamy do pierwszej lepszej przydrożnej restauracji i jemy śniadanie. Następnie jest chwila by się ogarnąć i skorzystać z toalety.


Pierwszy ciepły posiłek w drodze
Gotowi do dalszej drogi ruszamy prosto do Koloni. Na miejscu jesteśmy po godzinie 12, Jacek tutaj i w Marl, oddalonym o ponad godzinę jazdy, załatwia swoje sprawy. Gdy znów się spotykamy razem, zabieramy się za szukanie miejsca gdzie moglibyśmy coś zjeść. Jeśli chodzi o zwiedzanie Marl od strony kulinarnej to nie polecam tego nikomu, po ponad godzinie szukania znajdujemy otwarte, przyzwoicie wyglądające miejsce i w końcu możemy coś zjeść. Jest jakoś po godzinie 16 więc znów dopada nas senność, przed dalszą drogą czas na drzemkę. W Amsterdamie jesteśmy jakoś po godzinie 18. Najpierw objeżdżamy jego część samochodem ponieważ potwornie leje, gdy jednak burza dobiega końca jakimś cudem udaje się nam znaleźć miejsce gdzie możemy zaparkować. Za parking płacimy około 30 euro za 5 godzin więc wszystkim chętnym odwiedzać to miasto odradzam zabierać samochód. Najlepsza opcja to lot samolotem i wypożyczenie na miejscu roweru jednak z drugiej strony trzeba być niesamowicie uważnym bo panuje tu straszny ruch drogowy a rowerzyści i turyści są po prostu wszędzie. 


Mamy trochę czasu ponieważ po godzinie 23 jesteśmy umówieni ze znajomymi. Krótki spacer, piwo, pamiątki i kilka zdjęć. Czas mija zdecydowanie za szybko, udaje nam się niestety zobaczyć bardzo niewiele. Jeśli chodzi o wrażenia z Amsterdamu to, jest to miejsce gdzie na każdym kroku można zobaczyć miszmasz kulturowy. W Amsterdamie mieszka mnóstwo ludzi z byłych holenderskich koloni.  Sklepy, puby i restauracje prowadzone przez marokańczyków, holendrów, niemców, chińczyków etc. Pełno jest również sklepów z pamiątkami i upominkami, a jeszcze więcej sex shopów. 

Mimo wielu turystów można znaleźć piękne i spokojne uliczki
O 23 widzimy się z Grześkiem i Ewą i ich znajomymi. Niecałe 3 godziny później jesteśmy już w Rotterdamie gdzie nocujemy. Rano szybki spacer po okolicy i zmuszeni brakiem noclegu w Amsterdamie i Utrecht ( wszystkie miejsca pozajmowane w związku z świętami Wielkanocnymi oraz weekendem) wsiadamy do samochodu po godzinie 17 i ruszamy w drogę powrotną do Dzierzgonia gdzie razem z rodzicami spędzamy święta.  





Jedzenie w Marl nie zachwyca mimo całkiem sporej ceny.




Parking dla rowerów






Ostatnie piwo w Amsterdamie






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz